Koronawirus w rozmowach z naszymi dziećmi wraca jak bumerang. Nie ma się co dziwić. Zmieniło się życie wszystkich i mimo, że nasze na szczęście nie dramatycznie, to jednak także zaszły w nim zmiany.
Kiedy przechodzimy koło placu za każdym razem słyszę:
Zosia: Nie możemy iść na plac. Ale jak tylko skończy się ten koronawirus, to pójdziemy, prawda?
Ja: Prawda!
Jednego razu pociągnęłam tę rozmowę dalej i weszłam na temat marzeń. O tych dla dorosłych pisaliśmy już tutaj. Spytałam Zosi, gdzie jeszcze chciałaby pójść i co zrobić, „jak tylko skończy się ten koronawirus”. Dostałam kilka odpowiedzi i powiedziałam, że część z nim można by zrobić – oczywiście trochę inaczej – w domu, jeśli by chciała. Tak właśnie powstała ta lista propozycji. Jeśli się spodoba – bierzcie, inspirujcie się, podawajcie dalej.
- Plac zabaw
Osoby, które mają działki lub ogródki mogą sobie teraz dokupić piaskownicę, huśtawkę, zjeżdżalnię… I świetnie – ich dzieci mają szansę dobrze się bawić. Osoby z małym metrażem, mieszkające w bloku – niestety nie, ale jak się okazało: niektóre placykowe zabawy można zrobić w domu. Na przykład domową piaskownicę – jak na zdjęciu nad tytułem wpisu. Zrobiliśmy sobie domowy piasek. Przynieśli różne zabawki i pokój zamienił się w piaskownicę. Zabawa była długa i wesoła. Sprzątanie trochę mniej, ale było warto.
- Kino
To chyba jedno z najprostszych rzeczy i pewnie przez wielu już stosowane. Puszczenie bajki to żaden wyczyn. Można to jednak trochę podrasować. Zasłaniamy rolety. W końcu w kinie jest ciemno. Przed seansem każdy robi swoje bilety. Przygotowujemy przekąski (owoce i popcorn). Na oglądanie mamy określoną godzinę – w końcu do kina przychodzi się na konkretną godzinę i jak się skończy film, wszyscy wychodzą. Przed seansem wspólnie wybieramy, co oglądamy, z kilku propozycji. Nam – rodzicom – pozwala to monitorować, co i ile oglądają. Czasem, jak w święta, siadamy razem z nimi. Kino może być świetną zabawą i mimo, że do tego prawdziwego pójdziemy nieprędko, to taka imitacja spełnia potrzeby naszych dzieci.
- Teatr
Sama jestem zdziwiona, bo do teatru nie chodzimy zbyt często (choć lubimy) i nawet się ucieszyłam, że się pojawił ten pomysł ze strony Zosi. Myślę, że dlatego, że do przedszkola co jakiś czas przyjeżdżał teatrzyk lub oni gdzieś wychodzili. Nagle się okazało, jak te moje dzieci kultury potrzebują 😉 Na potrzebę teatru sposobów rozwiązań mam na razie dwa. Po pierwsze: żeby zrobić, znaleźć im w jakiejś formie kukiełki i prowizoryczną scenę, spróbować zabawy w teatr. Drugim pomysłem jest pokazać dzieciom spektakl, tak jak w przypadku kina i filmu. Ot: przedstawienia teatralne na YouTube. Tutaj też można zrobić bilety. Do teatru należy w pierwszym pomyśle, ze starszymi dziećmi, być może zrobić także scenografię, kostiumy… Można z tego zrobić zabawę na kilka dni – może zainspiruje Was filmik:
Ciekawe do zobaczenia dla dzieci (od 3-6 lat):
Calineczka dla trochę starszych:
„Kaczka dziwaczka” w wykonaniu jednego przedszkola, dla tych najmłodszych:
Zresztą, wpiszcie „teatr” w wyszukiwarkę i wybierzcie coś dla siebie.
- Spotkać się z tym, tym i tamtym
Człowiek jest istotą społeczną. Potrzebuje kontaktu z ludźmi, różnymi ludźmi. Przebywanie ciągle z rodzicami i z rodzeństwem to trochę za mało. Nasze dzieci mają swoje przyjaźnie, kolegów, znajomych. Nie możemy się spotkać. Ale możemy do siebie zadzwonić. Usłyszeć się. Nagrać filmik i wysłać. Zrobić kartkę i wysłać ją esemesem lub przez inne komunikatory. Najłatwiej zebrać kilka dzieciaków na placu, ale skoro się nie da, można zapytać, z kim dziecko potrzebuje teraz kontaktu i spróbować z formami, które są dostępne.
- Lody i restauracje
Z dziećmi do restauracji chodzimy rzadko, ale kilka razy byliśmy. Najpierw pojawiły się lody, które zrobiliśmy wspólnie – to już jest świetna zabawa. Potem co kilkanaście minut było sprawdzanie, czy to już 😉 Kiedy tylko były gotowe, włożyliśmy je do pucharków, oblaliśmy roztopioną czekoladą. Po jedzeniu można poprosić dzieci o rachunek. W zabawie w restaurację podobnie – można najpierw udać i zadzwonić, że zamawia się stolik. Potem przyjść, może nawet w płaszczu i spytać, gdzie powiesić. Skoro mamy już doświadczenie teatralne, zainscenizować jak najbardziej się da to, co się da. Chodzi mi jeszcze po głowie Rodzinkowe Bingo! Restauracja – bo to temat bardzo na topie u nas, a skoro jest popyt musi być i podaż w zabawach. Żeby bawić się w restaurację, można po prostu usiąść na krześle i mówić dziecku, co się zamawia, a ono udaje i co chwilę przynosi coś nowego – i tak jest fajnie. Dziecko może przygotować rysunkową kartę dań. Możemy przyjść z prawdziwą gotówką i naprawę zapłacić za te lody, zrobione wspólnie, lub coś innego, co dziecko zrobi prawdziwego do jedzenia. Warto dać się tu ponieść fantazji.
- Basen
Na basen długo jeszcze pójść nie będziemy mogli. Ale możemy odtworzyć kilka elementów, które się z tym wiążą. Tak samo jak w kinie. Za basen trzeba zapłacić. Nasza Zosia stworzyła sobie bilety. Na basenie trzeba ubrać strój kąpielowy, a czemu by nie ubrać go w domu? Piłka? Na pewno jakaś znajdzie się w domu. Może mamy jakiś mały dmuchany basenik, albo miski. O zjeżdżalnie, wir wodny i inne takie trudno, ale już sama imitacja zabawy w basen może bardzo się dzieciom spodobać. Potem można zrobić rybki, wziąć kredki, przywiązać nitkę i udawać, że łowimy rybki. Tutaj też, jeśli się chce, można (nomen omen) popłynąć.
- Do lasu
Do lasu będziemy mogli pójść już całkiem niedługo. Warto pociągnąć rozmowę o lesie dalej i zapytać, czego brakuje ci z lasu? Dźwięków ptaków? Spotify – i proszę bardzo. Zabawy w chowanego? W domu na pewno jest wiele zakamarków. Zapachu? Olejki eteryczne naniesione na jakąś materiałową powierzchnię i gotowe. Obrazów spokojnej leśnej gęstwiny? Na pewno znajdziecie coś w Internecie i w książkach – choćby wybierając „Rok w lesie” Emilii Dziubak, sięgając po leśną planszówkę lub układając tematyczne puzzle.
Nasze dzieci wymieniły takie aktywności – na pewno w każdej rodzinie pojawią się nieco inne, związane z tym, co robiło się w „normalnym życiu”. Jeśli dzieci trenowały wspinaczkę, już niedługo może wybierzcie się do lasu lub parku, by wejść na drzewo. Jeśli tańczyło w balecie, na pewno znajdziecie filmiki, które pozwolą mu utrzymać formę.
Wszystkie te pomysły można napisać na małych karteczkach i losować, w co się dzisiaj pobawimy. Można też wręcz przeciwnie – wpisać je w plan tygodnia. Możemy nawet nie robić nic, a po prostu porozmawiać o marzeniach dziecka, dowiedzieć się, czego mu najbardziej brakuje, za czym tęskni, czego pozbawiła go ta sytuacja, a co wręcz odwrotnie. Co mu się teraz podoba, czego nie było przed koronawirusem. Co by zostawiło nawet wtedy, kiedy „skończy się ten koronawirus”?
Masz jeszcze jakieś pomysły? Z chęcią poczytam o nich w komentarzach. Podobało Ci się i wiesz, komu jeszcze mogłoby się to przydać? Podziel się z nimi. Ale przede wszystkim życzę owocnej rozmowy i dobrej zabawy!