Od lutego 2014 roku rozpoczęła się moja przygoda z macierzyństwem. Tak – od lutego. Tak – wiem, że Zosia urodziła się w listopadzie, ale wierzę, że życie zaczyna się od poczęcia (a wszyscy chyba potrafią liczyć do 9 ;)) i zanim każde z nas pojawiło się na świecie, zakręciło swojej matce nie tylko w brzuchu, ale i w głowie dużo, dużo wcześniej.
Ono, nawet jeszcze kiedy my o tym nie wiedziałyśmy, uczyło się nas. Tak samo dziś – nawet, kiedy nie zdajemy sobie sprawy, uczy się od nas życia. Każdego dnia, w każdej minucie, w dodatku już do końca swoich dni, będziemy matkami. Przytłaczające? Możliwe, ale jednocześnie ekscytujące.
Kiedy gotujesz obiad, dziecko uczy się, że posiłki się przygotowuje, a nie są magicznie wyczarowywane.
Kiedy sprzątasz na jego oczach, a najlepiej z dzieckiem albo całą rodziną, pokazujesz jak utrzymać porządek, a nie, że gdy śpi, przychodzą krasnoludki i odwalają cala robotę.
Kiedy pieczesz ciasto, uczysz je, że słodycze to nie tylko cukier zapakowany w szeleszczący papierek i nie muszą być złe.
Kiedy czytasz książkę, uczysz że masz prawo do czasu dla siebie, a także pokazujesz, jak można spędzać czas.
Kiedy bawicie się wspólnie, uczysz je współpracy.
Kiedy modlisz się, pokazujesz że jest Ktoś większy od Ciebie, a robiąc to systematycznie uczysz, że to ważne.
Kiedy uprawiasz sport, pokazujesz kolejny sposób na spędzanie czasu, którego każdy ma tyle samo. Robiąc to często, umożliwiasz mu połknięcie bakcyla na dyscyplinę i polubienie ruchu.
Kiedy ustępujesz miejsca starszej osobie, a nie wpychasz tam jego zdrowe nóżki, tak pełne energii na co dzień, a nagle zmęczone w komunikacji miejskiej, uczysz go szacunku dla starszych, a przy okazji uczysz pół autobusu, że ta dzisiejsza młodzież nie jest taka zła.
Kiedy pijesz wodę, pokazujesz jakie napoje są dobre, zdrowe i naprawdę gaszą pragnienie.
Kiedy jesz warzywa, a nie tylko gadasz o ich prozdrowotnych właściwościach, pokazujesz co warto jeść.
Kiedy robisz zakupy z listą, odhaczając kolejne produkty, pokazujesz co daje rozplanowanie.
Kiedy się śmiejesz, pokazujesz że życie jest piękne, a w każdym razie są chwile, kiedy nie trzeba być poważnym.
Kiedy przechodzisz ZAWSZE na zielonym, zapinasz pasy, patrzysz na znaki, dajesz przykład, który przekonuje bardziej niż jakakolwiek akcja policjantów.
Dzieci najbardziej uczą się przez naśladowanie. Nie dziw się więc, gdy:
Kiedy przeklinasz, ono uczy sie używać brzydkich słów.
Kiedy jesz słodycze, ono chce ich także.
Kiedy palisz, ono najpierw staje się biernym palaczem, a potem – by stać się jak dorosły – samo próbuje.
Kiedy spędzasz dużo czasu przed komputerem/tabletem/komórką, ono widzi, czemu „warto” poświęcić swój czas i uwagę.
To są tylko wybrane czynności z mojego życia lub takie, które przyszły mi na myśl. Zastanów się, co widzi Twoje dziecko, a czego uczy się mimo woli.
Schody czy winda?
Samochód czy rower?
Spacer po parku czy galerii handlowej?
Tablet czy kredki?
Banan czy batonik?
Obiad czy frytki?
PS. Tak, wiem że to okropnie trudne w zwykłe, szare dni.
PS2. Tak, wiem że czasem są wyjątkowe sytuacje, niech jednak będą one naprawdę wyjątkami potwierdzającymi regułę, a nie regułą potwierdzającą wyjątki.
PS3. Tak, ja też czasem upadam, ale nie chodzi o to żeby być niepokonanym , ale o to, by umieć przyznać się do błędu, co uczy dzieci… być ludźmi. Czego z całego serca Tobie i sobie życzę.
Jeśli podobał Ci się artykuł, prześlij go dalej 🙂