„Mam chusteczkę haftowaną”… Albo i nie, bo jestem facetem
Temat chust powraca po raz kolejny. Tym razem chcę go poruszyć jednak w innym kontekście – ojcostwa.
Czytaj dalej »„Mam chusteczkę haftowaną”… Albo i nie, bo jestem facetem
Temat chust powraca po raz kolejny. Tym razem chcę go poruszyć jednak w innym kontekście – ojcostwa.
Czytaj dalej »„Mam chusteczkę haftowaną”… Albo i nie, bo jestem facetem
Ostatnio napisaliśmy o reakcjach na chusty – a spotykamy się z różnymi. W poprzednim wpisie może nieco bardziej opisaliśmy te negatywne, z którymi naprawdę się spotkaliśmy, ale może za mało napisaliśmy o tych rozczulających, szczerze zaciekawionych, rozmarzonych, pełnych podziwu a nawet zazdrości bądź pożądliwości w wypadku Przemysława, kiedy wchodził z Zosią na moją uczelnię (pedagogika). Dziś o motywacjach wyboru tego u nas i jak dla nas już niezbędnego gadżetu rodzicielstwa.
O samych chustach napiszemy kiedy indziej osobny wpis – dziś opowiemy o rekacjach ludzi na zamotane dziecko. Ile ludzi, tyle rodzajów reakcji w pełnym spektrum: od zdziwienia i niedowierzania przez teksty, typu „czy to dziecko się nie zadusi”, „czy mu wygodnie” itp. Wszystkie panie wszem i wobec informujemy, że chustonoszenie jest bezpieczne, a dziecko blisko rodzica jeszcze szczęśliwsze. Dość często wędrujemy z Zosią w chuście, natomiast wyjazd do Warszawy był z góry przesądzony pod tym względem – po co telepać się pociągiem przez pół Polski z wózkiem, skoro o wiele mniej miejsca zajmuje chusta, a w dodatku jest wygodniejsza, praktyczniejsza itp.
Czytaj dalej »Reakcja na duszenie dziecka 😉 – czyli z Zosią w chuście