Temat chust powraca po raz kolejny. Tym razem chcę go poruszyć jednak w innym kontekście – ojcostwa.
Obstawiam, że w 95/100 przypadków, w których ujrzycie dziecko w chuście, będzie ono przytulone do matki. Sam w życiu widziałem zaledwie czterech mężczyzn z chustami: instruktora podczas warsztatów chustonoszenia (cześć Łukasz!), swojego szwagra (pozdro, Paweł!), nieznajomego w Biedronce i… siebie w lustrze. Jak to się dzieje? Czy ojcowie boją się bliskości? Własnego dziecka? Zastanówmy się, jakie mogłyby być hipotetyczne argumenty takich anty-chustowych ojców.
1. To nie jest męskie
Jasne, facet z chustą średnio komponuje się w sztywne ramy wizerunku macho, twardziela, który właśnie wyszedł z siłowni, robi pompki na małych paluszkach, staje na rzęsach i wyciska 200 kg na klatę bez zadyszki. W sumie, taki typ jedyne, co ma wspólnego z dziećmi, to fakt, że też używa oliwki dla niemowląt 😉 Tylko teraz pojawia się pytanie – jak wygląda męskość w oczach kobiety? Woli, żebyś zajmował się dzieckiem, czy rzeźbił klatę niczym Michał Anioł „Dawida”? Ja z popularnym kaloryferem mam tyle wspólnego, że mi też można wszystkie żebra policzyć 😉 a noszenie dziecka w chuście także ćwiczy mięśnie.
2. Dzieckiem zajmuje się matka, to niech ona nosi
Przy takim rozumowaniu wręcz prosi się o to, by nagłaśniać przypadki ojców samotnie wychowujących dziecko. Raz, że niektórzy odkryją, że jednak ten tata jest potrzebny czasami, dwa – może to naoliwi jakieś pordzewiałe trybiki w męskiej mentalności.
3. Chusty są w „babskie wzorki”
Jasne, sam bym nie założył różowej (no dobra, gdybyśmy mieli tylko taką, pewnie bym się przemógł) – ale nikt nie mówi, że tylko takie istnieją. Są setki wzorów, kolorów, a jakby się doszukać, to może i jakiś producent poszedł także w kierunku kolekcji „for fathers”. A jesienią zawsze możesz, drogi tato, założyć na chustę, dziecko i siebie Twoją ulubioną, za dużą bluzę. Dziecku będzie cieplej, a Ty będziesz wyglądać modnie(j), skoro lubisz. Co najwyżej usłyszysz…
4. „O, facet w ciąży!”
Raz tak usłyszałem, od pijaczka w parku. Innym razem pewien ojciec tłumaczył moją sytuację córeczce: „Popatrz, pan ma dziecko w brzuchu! Znaczy w swetrze…” 😉 Ale drogi tato, serio Cię aż tak rusza, co ludzie powiedzą? To weź pod uwagę, że przy okazji zwrócą na Ciebie uwagę… kobiety. Tylko pamiętaj, że masz żonę. Bo o tym, że masz dziecko, trudno zapomnieć, gdy tuli się do Ciebie 😉
5. „Chusta mnie ogranicza, jedną ręką podtrzymuję dziecko, drugą niewiele zrobię w tym czasie.”
Jasne, jasne… Spróbuj zdziałać tyle samo trzymając oburącz wózek. Albo pilnując hasającego swobodnie potomka.
Ilekolwiek bym jeszcze argumentów nie wysunął, wniosek nasuwa mi się jeden. Ojcowie powinni się przemóc i choć raz „posmakować” chustonoszenia. Bo łatwo jest psioczyć, stojąc na uboczu. Idę o zakład, że wielu z nich zmieniłoby nastawienie. Zresztą – nie tylko w tym przypadku, ale to już temat na kolejny wpis 😉