Opowiadaliśmy już parokrotnie o grach planszowych, ale nigdy nie zająknęliśmy się na temat karcianek. Cóż – osobiście jakoś nigdy nie byłem ich wielkim fanem, szczerze powiedziawszy pewnie dlatego, że w nie nie grałem 😉 Trochę zmieniło się jednak od czasu, gdy miałem okazję po raz pierwszy w grę „Dixit” 🙂
Jest to zdecydowanie gra na skojarzenia, która wymaga odrobinę wyobraźni, a czasem też wprawnego oka. Każda z kart bowiem przedstawia przepięknie namalowaną grafikę, która jest bardzo niejednoznaczna. I tak, w naszym zestawie znajduje się na przykład karta z królem siedzącym na tronie. Jego długa, siwa broda, ciągnie się po ziemi slalomem i przemienia w… strumyk, w którym płynie złota rybka. I z tą pojedynczą kartą można wyczyniać naprawdę różne rzeczy 😉
Gracz, który w danej kolejce jest prowadzącym, wybiera jedną kartę spośród trzymanych przez siebie w ręce, kładzie ją na stole „twarzą do blatu”, po czym rzuca hasło-klucz, zgodnie z którym pozostali zawodnicy muszą oddać ze swoich kart po dwie, najbardziej pasujące do wskazanego klucza. Następnie prowadzący tasuje oddane przez graczy karty (i swoją własną), po czym rozkłada je, ukazując grafiki zawodnikom. Każdy z nich wie jedynie, które karty położył sam – celem rundy zaś jest prawidłowe obstawienie przez graczy, która karta została położona przez prowadzącego i rozpoczęła klucz. Prawidłowe obstawianie przynosi punkty – zebranie 30 powoduje zakończenie gry.
Ponieważ sam mam problemy z zapamiętaniem punktacji i z reguły graliśmy bez punktów, dla samej frajdy, punktację pozwolę sobie zacytować z instrukcji gry:
* Jeśli wszyscy gracze poprawnie wskazali kartę należącą
do narratora, lub gdy żaden z graczy jej nie wskazał, narrator
nie otrzymuje żadnych punktów, natomiast wszyscy pozostali
gracze zdobywają po 2 punkty.
* W każdym innym przypadku:
– po 3 punkty zdobywa zarówno narrator jak i gracze, którzy
poprawnie wskazali jego kartę.
– każdy gracz (za wyjątkiem narratora), na którego kartę
zagłosowano otrzymuje 1 punkt za każdy głos (ale do
maksymalnej liczby 3 punktów).
Gra „Dixit” stanowiła niezłą atrakcję podczas naszego urlopu – i to bez względu na to, czy graliśmy z dorosłymi czy z dziećmi. Ba, zauważyłem nawet, że dzieciaki były o wiele bardziej spostrzegawcze momentami i widziały na kartach najdrobniejsze szczegóły, których – choć znałem już pokrótce karty z powodu wcześniejszych rozgrywek – samodzielnie bym chyba nigdy nie zobaczył 😉
Według opisu na pudełku z grą, przeznaczona jest ona dla 3-12 graczy (choć w 15 też graliśmy, lekko zmieniając zasady). Powinny to być zgodnie z instrukcją osoby od 8 roku życia – ale to nieprawda, 7-latkowie i niektóre 6-latki też mogą się przy „Dixicie” świetnie bawić, a zarazem rozwijać zarówno wyobraźnię i umiejętność skojarzeń, jak i spostrzegawczość. Przyjemne z pożytecznym – ot co! 🙂