Nie, nie musisz się ze mną zgadzać 😉 jeśli zostawisz komentarz – tak pozytywny, jak i negatywny – z chęcią podyskutuję. To MOJE 10 zasad prezentów świątecznych i nie biorę odpowiedzialności za niezadowolenie z jego zastosowania. Chciałam się tylko podzielić, żeby pokazać Ci, jaki mamy na to pogląd. To tyle tytułem wstępu – jeśli jeszcze nie uciekłaś/-eś, zapraszam do czytania.
- Książki ponad wszystko
A co innego spodziewaliście się po małżeństwie blogerów książkowych?
Tak, wiem :
– są KSIĄŻKI i książki,
– nie wszyscy czytają,
– książki są drogie,
– nie wiem, co inni lubią,
– taki prezent ich nie ucieszy,
-…
Dlatego właśnie powstało pozostałe 9 pozycji. My najchętniej i najczęściej obdarowujemy bliskich i dalekich książkami, ale czasami wybieramy coś innego. Co i jak? Czytaj dalej, a się dowiesz.
- Drewno ponad plastik
Drewno jest trwalsze, więc dłużej służy. Drewno się rozkłada, jest bardziej ekologiczne. Początkowo chciałam napisać, że dotyczy to głównie zabawek i rzeczy dla dzieci, ale nie. Pomyślcie sami – wolelibyście deskę, korkociąg, szkatułkę na biżuterie, półkę itp. drewniane czy plastikowe? Jedyne, w czym plastik króluje nad drewnem, to klocki lego. Ty też znajdziesz taką rzecz, która się z tej zasady wyłamie – i dobrze. Ja jednak – jeśli mogę – wybieram drewno.
- Własnoręczne ponad kupne
W prezentach chodzi przede wszystkim o gest. Lubię dostawać i dawać prezenty, które są zrobione samodzielnie. W DIY cieszy mnie sam proces robienia. Kiedy sama otrzymuję taki dar, widzę w nim nie tylko produkt – czasem bardziej, czasem mniej doskonały. Widzę w nim czas spędzony na przygotowanie, widzę w nim chęci potrzebne do tworzenia, widzę w nim kreatywność i zdolności osoby, która go wykonała. Łatwiej jest wejść do sklepu, wskazać palcem produkt, zamachać przed czytnikiem kartą i wyjść z gotowym, najczęściej już zapakowanym prezentem – i czasem to jest dobry pomysł. Dużo trudniej stworzyć coś najpierw we własnej głowie, a potem to złożyć. Wiem, jak to działa, dlatego doceniam i czuję się naprawdę wyjątkowo, kiedy ktoś daje mi owoc swojej pracy. Uprzedzając: nie, kiedy chcę kupić komuś herbatę (bo wiem, że lubi), nie sadzę jej na parapecie. Analogicznie nie idę do lasu po drewno i nie zakładam drukarni w domu, żeby podarować książkę (ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebym ją sama napisała ;)). Staram się jednak do kupionych prezentów dodać coś DIY. Pierniczki, zakładki, kosmetyki, ozdoby, biżuteria. Dać cząstkę mojego czasu i siebie.
- Jakość ponad ilość
Wolę coś małego niż dużego. Wolę jedno zamiast kilku tańszych. Wolę konkret, esencję, zamiast kiczu. Jedno, a porządne, zamiast kilku bubli. Z takiego wychodzę założenia i taką politykę stosuję, chcąc obdarować innych.
- Trafiony prezent ponad niespodzianki
Jak bardzo uwielbiam niespodzianki, możecie spytać Przemysława. Uwielbiam je robić innym, uwielbiam być zaskakiwana. Czasem jednak ponad niespodziankę liczy się dla mnie, żeby kupić komuś coś, co sprawi mu przyjemność, czego będzie używał. Niektórym osobom wiem, co podaruję na długo przed okazją, z powodu której pakuję prezent, niektórym kompletnie nie mam pojęcia, co podarować. Nie ma to nic wspólnego z tym, jak bardzo się znamy. Tak, dokładnie: czasem nie wiem, co mam kupić własnemu mężowi, ale to nie dlatego, że go nie znam, tylko dlatego, że chcę autentycznie sprawić mu radość. Czasem kiedy długo nie potrafię wymyślić, po prostu pytam i nie widzę w tym nic złego. Wyjściem pośrednim jest prośba o wymyślenie 5 rzeczy, jakie by dana osoba chciała, a ja sama wybiorę, która z opcji to będzie. Wiem, co kupić, a ta osoba nie jest do końca pewna, co dostanie. Genialne, prawda?
- Bardziej być niż mieć
Czasem zamiast kolejnej rzeczy do zgromadzenia daję ludziom przyjemność z wrażeń. Karnet na siłownię, bilety do teatru, lot balonem, wejściówki na koncert, rezerwacja w hotelu, wizyta w planetarium, zaproszenie do restauracji – to tylko kilka z tysiąca możliwości ekonomicznych, ekologicznych rozwiązań, zgodnych z ideologią zero waste.
- Nie wszystko co opłaca się – warto i nie wszystko co warto – opłaca się.
Nie daję się naciąć na „promocje” świąteczne. Tak, jak w przed Black Friday, tak przed świętami wiele sklepów sztucznie zawyża ceny, żeby moc je przekreślić i obok napisać tę, która widniała tam miesiąc temu: teraz cudownie odchudzoną, na czerwono, błyszczącą. Powiem Wam, że ja nie widzę sensu w kupowaniu tylko dlatego, że ktoś mi mówi, że teraz się opłaca, bo naprawdę – nie warto.
- NIE prezentom sugerującym – chyba, że ktoś o nie poprosił (patrz punkt 5)
Nie lubię takich otrzymywać i chyba nie zdarza mi się takich dawać, w każdym razie mam taką nadzieję. O co mi chodzi? O te wszystkie kremy przeciwzmarszczkowe dla teściowej, o te książki o sprzątaniu dla synowej. Myślę tu o sprzętach sportowych dla osób puszystych. Czy też – tak, właśnie tak – o poradnikach „jak szybciej czytać” dla osoby, która ciągle wymawia się brakiem czasu. Ja nie ucieszyłabym się z czegoś takiego, dlatego nie daję tego innym.
- Opakowania zero waste
Prezenty to jedno, a ilość śmieci, jaka im towarzyszy jest przerażająca. Dopiero raczkuję w temacie zero waste i staram się to robić powolutku. W tym roku pierwszy raz pakując prezenty będę myśleć jak zrobić to tak, aby przy rozpakowywaniu powstało jak najmniej śmieci. Odwieczny dylemat papier czy torebka ciągle kołacze się z tyłu głowy. Zaletą torebki jest to, że ja używam ich wielokrotnie, moja rodzina podobnie – ponieważ jedna torebka wróciła już do mnie dwa razy. Kolorowy papier lepiej się rozkłada, ale ciężko użyć go wielokrotnie, biorąc pod uwagę, że prezenty otwierają dzieci, mając przy tym sporo zabawy. Nie chodzi o to, żeby nie zadbać o estetykę podania, tylko o to, żeby nie dawać tysiąca opakowań – wszak powinno liczyć się wnętrze.
- Kasa jako ostateczność, ale czasem to najlepsze rozwiązanie
Nie popieram dawania papierków z królami na obrazku, czasem jednak – kiedy ktoś tak bardzo, bardzo marzy o różowym rowerku z pedałami, to… Tak w najbliższej rodzinie uznaję składki jeśli jest to wspólnie ustalone, jeśli druga osoba o to prosi.
To tyle ode mnie 😉 A jakimi zasadami przy kupnie prezentów Wy się kierujecie? 🙂
(źródło grafiki: kreatywa.net)