Boso przez świat to może wędrować Cejrowski. W naszym klimacie i kulturze jesteśmy zmuszeni do noszenia obuwia, choć częste puszczanie dziecka boso ma liczne plusy.
Wszyscy mają buty, ma i Zosia
Każdy rodzic musi tę decyzję podjąć samemu. Nie roszczę sobie prawa do tego, że mój pomysł jest najlepszy, jednak doradców i sprzecznych informacji na rynku bez podania argumentów jest tak wiele, że -mając na uwadze, ile mnie to kosztowało zachodu – postanowiłam co nieco o tym napisać.
Szkoły są dwie
Buty sztywne i stabilne kontra giętkie i stabilne. Obie w dodatku mają tyle samo zwolenników. My wyznajemy tę drugą, dlatego będzie ona szerzej opisana.
Buty sztywne to te powyżej. Idealne buty lecznicze, kiedy stopa potrzebuje korekcji. Charakteryzują się posiadaniem sztywnego zapiętka i wysokiej cholewki, tak by stopa była całkowicie zablokowana. Kiedyś noszone i polecane dla wszystkich, żeby zapobiegać wadom, nadmiernie chroniąc stopy, nie pozwalając im na naturalne ćwiczenia – obecnie jest to uznawane za mit, ponieważ ciągle kształtująca się stopa do właściwego rozwoju potrzebuje… swobody! Jak mówi sam Paweł Zawitkowski, najlepszy but dla dziecka to sama stopa. Tak, tak, właśnie chodzenie na bosaka najprędzej i najlepiej wpłynie na nieustanny tupot stópek. Dlatego, jeśli ze stopą wszystko w porządku i LEKARZ nie stwierdzi potrzeby noszenia butów korekcyjnych, nie są nam one potrzebne.
Buty giętkie to te powyżej i charakteryzują się tym, że można je wyginać na wszystkie strony. Podeszwa musi współpracować i nadążać za ciągłą zmianą pozycji stopy. Buty powinny umożliwiać nie tylko chodzenie, które w tym pierwszym okresie przypomina marsz żołnierza, ale także swobodne siedzenie, klęczenie, kucanie. Każdy wie (w każdym razie rodzic na pewno), jak ruchliwe potrafi być roczne, zdrowe dziecko – to, że kroczki są baaardzo nieporadne może mieć wiele wspólnego w tym, co dziecko ma na nóżkach, którymi nie ma jak manewrować.
Dalej w kwestii podeszwy, nie może być ona gładka, gdyż łatwo o poślizgnięcie – powinna posiadać wypustki. Kolejna ważna cecha to zginanie w 1/3 wysokości. Nie, nie po środku, bo tak jak dorośli nie zginają stopy na pół w trakcie chodu, tak i dziecku zginają się palce, a nie środek stópki.
Jeszcze odnośnie podeszwy – ważne, aby zwężała się na środku, rozszerzając przy palcach, a tym samym przypominała anatomiczny kształt stopy. W paluszkach musi być SZEROKO. Ciasno ułożone palce będą zdeformowane. Wąsko powinno być pośrodku (wewnątrz), bo tam but trzyma stopę. Im ciaśniej, tym lepiej, ponieważ właśnie to miejsce odpowiada za stabilizację stopy. Zwężenie takie chroni też przez płaskostopiem, ponieważ stopa nie ma takiego kształtu, jak ta zewnętrzna podeszwa, ale taki, jakby odbić ją na kartce papieru – jak poniżej:
Po domu
Po domu chodzimy w skarpetkach antypoślizgowych i z racji tego, że nauka chodzenia wypadła nam zimą, codziennie na godzinę dziennie zakładamy buciki – ponieważ pobyt na dworze jest ograniczony przez temperaturę i jest to pora jej drzemki. Wieczorem Zosia biega na bosaka lub bawimy się z nią, stymulując sensorycznie, a w niektóre dni masujemy olejem kokosowym przed spaniem.
Ogólne rady, bez względu na szkołę, to: pierwsze buty powinny być nowe, przez nikogo nie chodzone (nawet zaledwie kilka razy). But dopasowuje się do stopy, dlatego już po pierwszym noszeniu odkształca się i dostosowuje do właściciela (to dlatego czasami buty z wystawy są nieco tańsze). Buty powinny być lekkie, naprawdę lekkie – nam wszystkie buciki będą się takie wydawać, ale jak przeliczymy sobie, że te kilkanaście- kilkadziesiąt gramów to jest tak naprawdę określony procent wagi dziecka, to przeliczając to według swojej miary butów okazuje się, że żeby im dorównać, musielibyśmy chodzić w glanach 😉 Im lżejszy materiał, z którego są uszyte byty, tym lepiej – tym samym im mniej dodatkowych cekinów, koralików i innych ozdobnych szczególików, tym lepiej. Pierwsze, ale i każde kolejne buciki powinny być również dopasowane.
Rozmiar
Rozmiar dobieramy taki, jaki ma OBECNIE dziecko. Kusi, żeby kupić numer za duże, to może dłużej pochodzi? Istnieje jednak ryzyko wykrzywienia stopy i mniejszej wygody dla dziecka. Kusi, żeby kupić na następny sezon – a może w następny sezonie te buty będą już za małe… Jeśli nie chcemy mieć problemu z płaskostopiem, wykrzywianiem nogi i innymi, podobnymi sprawami, kupujemy buty w sam raz. Sobie też przecież nie kupujemy za dużych butów 😉 I tak, o ile zmierzycie na rozmiarówce i może Wam wyjść np. 20, to przed zakupem przymierzcie także 19 i 21, bo to różnie bywa. Przymierzając OBA buty (w sensie: prawy i lewy, nie dwa różne rozmiary) pozwalamy dziecku trochę się z nimi oswoić, pobawić. Rozmiar może być dobry, ale dziecku może być w bucie niewygodnie – zobaczymy to, kiedy będzie je ściągać, kopać, marudzić (ja wiem, marudzić może zawsze, dlatego matczyna intuicja nam pomoże i podpowie, o co chodzi). Istnieje jeszcze coś takiego jak tęgość stopy i niektóre firmy, w tym np. Elefanten, mają buty dopasowane i oprócz rozmiaru, długości, posiadają symbole WMS, które określając tęgość obuwia (szerokie, średnie, szczupłe). Aby to jednak ominąć lub ułatwić sobie zadanie, szukamy butów rozpinanych bądź rozsznurowywanych po całości i wtedy regulacja zapięcia zapewnia nam tęgość, jakiej aktualnie potrzebujemy.
Cena
Popyt jest i cały czas będzie, więc ceny są niebotyczne. DOBRE buty zaczynają się powyżej 100 zł – często grubo powyżej… Chodzi tu jednak o zdrowie dziecka, więc jeśli nie zainwestujemy w buty – oczywiście w granicach rozsądku – to potem zapłacimy te pieniądze jednemu czy drugiemu fizjoterapeucie lub będą nas dotyczyć buty terapeutyczne.
Osobiście, mimo że nie jest to wpis sponsorowany, polecamy buty firmy EMEL – sami takie kupiliśmy, pojawiły się nieraz powyżej. Firma nie ma swoich stacjonarnych sklepów, ale są bardzo sprytni, bo sprzedają oni swoje produkty w innych sklepach obuwniczych. Żeby się dowiedzieć, gdzie znajdziemy ich produkty, wystarczy wejść TUTAJ.
Udanych zakupów! Pamiętajcie – przede wszystkim dobro dziecka 🙂
PS. Ojej, miało być krótko, ale inaczej się nie dało 😉